Komentarze: 1
z nowym roczkiem ... nowym kroczkiem... :)
ale jestem juz wkurzona i zmeczona ciagla stagnacja ... nic sie nie dzieje... stagnacja w zwiazku to poczatek rozpadu! Wiem iz jezeli chce aby ten zwiazek przetrwal to musi sie jakos posuwac do przodu... a tu nic... jak stanelismy pod brama/sciana/murem.... to stoimy i stoimy... Co ja moge zrobic? Jedyne rozwiazane to niestety - chyba postawienie sprawy na ostrzu noza! Albo idziemy dalej razem... albo oddzielnie!!! A z drugiej strony.... milosc... ktora tyle potrafi zrozumiec, ciagle tlumaczy, ciagle przebacza, zapomina... teskni.... Oj - ty milosc... co by to bylo gdyby ciebie nie bylo?
Milosc! nawet jezeli jest zle ukierunkowana, poprzez wszystkie rzeczy, ktore sa niesmiertelne wyprzedza cala krucha materie ktora jestesmy, lub bedziemy....
Fajnie ktos napisal....
Tak sie zastanawiam ostatnio... czy jak czlowiek zrezygnuje z milosci w imie jakiegos wyzszego celu - to czy poniesie konsekwencje? Jak to ma sie do tego tzw. zachowanie "rownowagi w przyrodzie"? :)
Rezygnacja? .... a tak bardzo sie czeka na ta wielka milosc.... albo na ta zwyczajna milosc....